A potem...? - Maturo, nadchodzę!

20:50 Unknown 0 Comments

Jestem tylko człowiekiem, więc czasem bywa tak, że ktoś nie zgadza się z moim zdaniem czy z moimi wyborami. No i nie ma problemu, mogę wysłuchać argumentów, przemyśleć sprawę jeszcze raz, ale tak czy tak - moje życie to moje wybory i to ja poniosę tego konsekwencje. Ale przechodząc do sedna - nadchodzi w moim życiu czas, kiedy skończę szkołę i będzie trzeba zrobić coś dalej. No tylko co?

Przez dłuższy czas miałam jasno sprecyzowane plany - po szkole wyjeżdżam do Anglii, zaczynam zarabiać i albo wrócę rok później na studia, albo zostaje. Niestety, życie jest pełne niespodzianek i wyszło tak, że nie pojadę. Zostaje tutaj i muszę od nowa wymyślać co będzie dalej. Tak się złożyło, że siedząc dzisiaj w bibliotece szkolnej wywiązała się rozmowa pomiędzy mną, a Panią Bibliotekarką. Zaczęło się od matury, po czym padło magiczne pytanie "a na jakie studia Ty się Karolinko wybierasz?". Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że na studia się nie wybieram, wyjaśniając, że w tej chwili kierunków po których faktycznie da się znaleźć pracę jest niewiele, presji ze strony Rodziców też nie odczuwam, bo mam Siostrę z tytułem magistra, która z tego nie ma nic. Rozgadałam się, bo chciałam żeby wszystko było jasne - zamiast spędzić trzy czy pięć lat na kierunku, którego studiowanie ani trochę nie będzie mnie interesowało, wolę iść np. do szkoły policealnej na projektowanie ubioru. Artystyczna ze mnie dusza i wolę te lata przeznaczyć na inwestycje w siebie, a może nawet rozwinięcie własnego biznesu. I prawda jest taka, że nie wiem czy wyjdę na tym dobrze, ale jestem gotowa podjąć ryzyko. 

I oczywiście nie jest tak, że uważam że osoby które wybierają się na studia popełniają błąd - jak najbardziej to popieram! I nie ukrywam, że jeśli w najbliższym czasie okaże się, że znajdę kierunek na który zapragnę iść, to będę na niego zdawać. Póki co zdanie mam takie, a nie inne i sądzę, że to moja sprawa. Wracając do sprawy z Panią Bibliotekarką, nie spotkałam się z jej zrozumieniem, pomimo pełnego poparcia koleżanek. Ciągle próbowała nam udowodnić, że studia to prestiż, czas imprez i kolejne beztroskie lata. Z prestiżem ciężko się zgodzić jeśli chodzi o wszystkie dostępne kierunki, aczkolwiek reszta się zgadza. Ale co złego jest w tym, że ja, ponoć osoba inteligentna zadecydowałam dać sobie spokój? A jeśli wyjdę na tym dobrze? 

A rozmowa zakończyła się słowami Pani Bibliotekarki, że mamy zbyt mocne argumenty żeby z nami polemizować, ale i tak nie wyglądała na przekonaną. Trudno, wszystkich nie zadowolę.

0 komentarze: