Mam ferie, zrobię wszystko! - maturo, nadchodzę!
Tak to już bywa, że planuje sobie jedno, a robie zupełnie
inaczej. Albo może mówiąc jaśniej, planuje zrobienie wszystkiego, a nie robię
nic. Wiadomo, ferie - ostatnie w mojej karierze uczennicy technikum, czyli dwa
tygodnie do wykorzystania jak tylko chcę. No więc przede wszystkim nauka, bo
matura jakoś niebezpiecznie się zbliża.
Poza tym fajnie by było gdzieś pojechać, a resztkę wolnego czasu
przeznaczyć na odpoczynek, czytanie, tworzenie. Wyglądało to dość fajnie,
trzeba przyznać.
Tak więc rozpoczął się luty, z nim moje ferie, a ja
postanowiłam kilka pierwszych dni przeznaczyć na obiecany odpoczynek, a później
już bezwzględnie przeznaczać przynajmniej te dwie godzinki dziennie na naukę.
No ale tak to już bywa, że po tych kilku dniach odpoczynku i pochłaniania
książek zaczęłam organizować sobie spotkania ze znajomymi, na które w trakcie
chodzenia do szkoły brakowało czasu. A pierwszy tydzień mojego wolnego
postanowiłam zakończyć weekendowym wyjazdem do Wrocławia. I takim właśnie
sposobem nim się obejrzałam połowa ferii była już za mną, a z tego wszystkiego
udało mi się spędzić dwa wieczory i
godzinę korepetycji nad matematyką. No ale to nie tak że nie zrobiłam nic, bo
przecież nadrobiłam towarzyskie zaległości, spędziłam dwa dni we Wrocławiu i
przeczytałam kilka książek! Tak, właśnie
tak brzmiała moja wymówka przed własnymi wyrzutami sumienia.
Ale nie ma się co martwić, przecież jest jeszcze drugi
tydzień, w ciągu którego na pewno już coś zrobię. I po raz kolejny powtórka z
poprzedniego tygodnia, dużo czytania, kilka spotkań, trochę matematyki . I tu
nadszedł moment, w którym powinnam sama siebie znienawidzić za to lenistwo,
wmawiać sobie że przesadziłam, że jestem leniem i nic nie osiągnę takim
zachowaniem.
Ale po co? Czasu nie cofnę, a poza tym nawet bym tego nie
chciała. Spędziłam naprawdę przyjemne ferie, w czasie których wypoczęłam,
nabrałam energii do działania i po prostu cieszyłam się życiem. Teraz wiem, że
mam siłę, motywacje i chęci. Bo co bym osiągnęła bez tego?
0 komentarze: