A czas ucieka ... - maturo, nadchodzę!
Czas ucieka, a tu dawno nie pojawiało się nic w temacie matury, która czy tego chce, czy nie, zbliża się wielkimi krokami. Dopiero co był wrzesień, a tu proszę, w przyszłym tygodniu próbne matury. Nie, o dziwo nie panikuje z ich powodu - to tylko próbne. Owszem, będą wystawiane za nie oceny, no i miło by było zobaczyć, że da się zdać matmę, ale staram się podchodzić do tego z dystansem, co nie oznacza, że się nie staram, bo akurat w kwestii mojego podejścia do nauki nie zmieniło się nic - tak jak się starałam zawsze, staram się i teraz.
Coraz częściej słyszę magiczne pytanie "a co potem?". Wzruszam ramionami i zgodnie z prawdą odpowiadam, że nie wiem. Prawdą jest, że nie mam do tego tak luźnego podejścia jak staram się okazywać, ale nie panikuje. Mam kilka opcji, z których wybiorę właściwą.
Ku radości wszystkich, postanowiłam się troszkę ubezpieczyć i zdecydowałam się zdawać dwie dodatkowe matury: z geografii i wosu. Nie znaczy to, że koniecznie wybieram się na studia, ale jest to moje zabezpieczenie, gdybym jednak zdecydowała że tak, chce studiować. Bo nie wykluczam tej opcji całkowicie. Dużo o tym myślę, staram się rozważać wszystkie "za" i "przeciw", rozmawiać z innymi, ale nie potrafię dojść sama ze sobą do zgody. Ale teraz z biegiem czasu, coraz częściej rozglądam się za ewentualnymi kierunkami, które ewentualnie mogę wziąć pod uwagę, za uczelnią na której bym chciała studiować. Wiem, nie wyrażam się jasno, pomieszałam strasznie, dlatego w jednym zdaniu ujmę to tak - studia może, ale niekoniecznie.
Zastanawiam się też nad wyjazdem na jakiś czas za granicę, żeby popracować, podszkolić język, poznać inną kulturę, nowych ludzi, spełniać marzenia po prostu. Rodzina bardzo mnie do tego namawia, ja sama też to rozważam, bo pomimo tego, że trudno by mi było zostawić tu wszystkich moich bliskich, to teraz jest właśnie najlepszy czas na podjęcie takiego ryzyka. A przecież kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje, tak przynajmniej mówią.
Jest jeszcze jedna opcja, a mianowicie zrobienie sobie rocznej przerwy. Oczywiście, że nie po to, żeby siedzieć sobie w domu i nie robić zupełnie nic, tylko po to, żeby złapać tu jakąś pracę, też trochę zarobić (chociaż na wynajęcie mieszkania mnie stać nie będzie), wykorzystać ten czas na zastanowienie, czy wolę tak pracować do emerytury, czy może jednak zdecyduje się na studia.
Jedno nie jest pewne - nie chce podejmować decyzji pod przymusem. Na razie nie wiem jeszcze na co się zdecyduje, ale przyjdzie czas, to pewnie będę wiedziała co zrobić. Może się okazać, że moja decyzja będzie błędna, ale człowiek uczy się na własnych błędach przecież, więc może ja też muszę się nauczyć.
Każda ważna decyzja jest trudna, a najgorsze jest to, że nigdy nie wiesz czy podejmujesz tą słuszną. Dobrze, że podchodzisz do tego z takim dystansem, w życiu zawsze się jakoś ułoży, często nie jest to zależne od nas. Życzę trafnego podejmowania decyzji i powodzenia na maturach!
OdpowiedzUsuń