Najzwyklejsza czapka.
Uwielbiam nakrycia głowy, szczególnie kapelusze, ale chyba każdy wie, jak wygląda fryzura po zdjęciu czapki. Tragedia po prostu. U mnie wcale nie jest inaczej, bo moje kręcone włosy uwielbiają po prostu się nie układać jak trzeba i wcale nie łatwo doprowadzić je potem do porządku. No ale co zrobić, robi się zimno, to i czapkę trzeba założyć. Dlatego szyjąc sobie rękawiczki stwierdziłam że mogę przy okazji zrobić i czapkę, więc zabrałam się do roboty, której tak naprawdę było jeszcze mniej niż przy rękawiczkach. Nawet nie chciało mi się wyjmować maszyny, więc zszyłam wszystko ręcznie i zajęło mi to całe pół godziny. Czapka wyszła świetna, taka prosta, wygodna i fajnie się układa. Czego chcieć więcej?
Do szycia wykorzystałam materiał z ... spódnicy. U mnie nic się nie zmarnuje. Tak więc przygotowany materiał odwróciłam na lewą stronę i złożyłam na pół. Zmierzyłam obwód swojej głowy w miejscu gdzie mniej więcej chciałam, żeby czapka mi się trzymała, podzieliłam go na pół (wyszło jakieś 27 cm, więc nie wiem czy nie trochę za dużo) i prostą linię takiej długości narysowałam na materiale.
Następnie próbowałam zmierzyć odcinek głowy od wcześniej mierzonego miejsca, do jej czubka. To już w ogóle zrobiłam na oko, ale to nie jest aż tak ważne.
Mając tak narysowaną linię mogłam już odrysować odpowiedni kształt mojej czapki, po czym go wycięłam.
Na tym etapie jeszcze robiłam ostatnie poprawki, docinałam gdzie trzeba, wyrównywałam. Pomogłam sobie złożeniem materiału jeszcze raz na pół, dzięki czemu mogłam odpowiednio wyrównać kształt czapki, żeby z dwóch stron był taki sam.
Mając odpowiednio wszystko przycięte, ułożyłam ją odpowiednio (czyli nie złożoną na cztery części, ale znów rozłożoną do dwóch) i zszyłam. Zajęło mi to naprawdę mało czasu, a z efektu jestem zadowolona.
0 komentarze: