Zimno, zimno, coraz zimniej!
No i jako że jest coraz zimniej, a ze mnie zmarzluch okropny stwierdziłam, czas na rękawiczki. Ale nie byle jakie, tylko cudowne, ciepłe i polarowe. I w dodatku zrobione samodzielnie! Problemu z materiałem na szczęście nie miałam, bo wiedziałam, że wykorzystam na nie brązowy polar, z którego zrobiłam Małego Potworka Filipka. Niestety przez ostatnie dwa tygodnie nie miałam wolnej chwilki, którą mogłabym na ich zrobienie przeznaczyć, ale jako że mam teraz długi weekend, wstałam dzisiaj z głową pełną pomysłów i szybko zabrałam się do tworzenia, a zaczęłam właśnie od zrobienia rękawiczek, co by dłużej nie marznąć. Tak więc zapraszam na krótką instrukcję, jak takie rękawiczki zrobić - to nic trudnego!
Na złożonym na pół materiale odrysowałam kształt dłoni:
Ważne jest, żeby ściągacz pozostawić na tyle szeroki, żeby ręka przez niego przeszła. Ja oczywiście przy pierwszej rękawiczce o tym nie pomyślałam i tylko dołożyłam sobie roboty z poszerzaniem.
Odrysowany kształt wycięłam, po czym dwie części szczepiłam do siebie prawą stroną.
Rewelacja!
OdpowiedzUsuń