Kasztanowa niszczy dziennik - piękne zdjęcie i herbata.

23:42 Unknown 0 Comments


Jak stwierdziłam ostatnio, koniec z ozdabianiem dziennika, czas na jego niszczenie. Okazało trochę się do niego przywiązałam i ciężko mi go niszczyć, dlatego będę szła małymi kroczkami do (może nie) całkowitej destrukcji - dziennika oczywiście.

Ale zanim przejdę do mojego pierwszego zadania, które zaszkodziło dziennikowi w jakimś tam mniejszym stopniu chciałabym pokazać jedno z fajniejszych zadań, które sobie od jakiegoś czasu powolutku robiłam. Chodzi o oszpecenie zdjęcia, które mi się nie podoba. Nie było się nad czym zastanawiać, bo wybór zdjęcia był oczywisty - zdjęcie do paszportu! Zrobione dawno, dawno temu, tak okropne i straszne, że wstyd było gdziekolwiek ten paszport pokazywać, tak więc całe szczęście, że jego ważność minęła kilka lat temu.
Jak wiadomo, zdjęcie paszportowe jest dość małe, a miejsca w dzienniku wiele, dlatego zadbałam przy okazji o jego odpowiednią oprawę. A potem myślałam, zmieniałam i w końcu stanęło na pięknych włosach zrobionych z karteczki samoprzylepnej i cudownym kapeluszu. Oprócz tego długopis posłużył jako kredka do oczu, a ja musiałam powstrzymywać się od dorysowania sobie pięknego i dostojnego wąsa - no nie pasowałby do kapelusza po prostu...



A co do działań destrukcyjnych, to całkiem przypadkiem trafiłam na stronę z zadaniem stworzenia wzoru poprzez nakropienie czymś. W moim przypadku padło na herbatę i wybór również był dość oczywisty, ponieważ herbata z cytryną i cukrem to moje małe uzależnienie spijane dziennie litrami. 


Tak więc w ulubionym kubku przygotowałam sobie herbatę, po czym nabrałam trochę na łyżeczkę, nastąpiła chwila wahania ale nie ma zmiłuj - wylałam zawartość łyżeczki na dziennik, szybko go zamknęłam, po czym niepewne otworzyłam żeby ocenić rozmiar zrobionych szkód. Owszem, przebiło się na kilka kolejnych stron.


Wzór nie wyszedł jakiś powalający, nic konkretnego z tego nie wyszło, ale ślad jest, przeciek na innych stronach też, wiec jest sukces.  Tak to wyglądało tuż po oblaniu:


A tak kiedy nieco wyschło, a ja obrysowałam całość długopisem dla pokreślenia konturów:


Powolutku przekonuje się do nieco bardziej destrukcyjnych działań, pomysły kiełkują w mojej głowie, a efekty oczywiście pojawią się na blogu - już za tydzień!

0 komentarze: